Helena Zając Poradnia Psychologiczno- Pedagogiczna nr 1 w Nowym Sączu
Nauczanie indywidualne – dlaczego „nie”?
Praktyka dnia codziennego pokazuje, że niezależnie od podejmowanych prób uporządkowania tematu nauczania indywidualnego, wywołuje on ustawiczne emocje i polemiki w różnych kręgach i na różnych poziomach. Bywa, że staje się źródłem nieporozumień i konfliktów, również w gronie specjalistów, utrudniając, czasem wręcz uniemożliwiając, dobrą współpracę szkół, poradni psychologiczno-pedagogicznych i placówek służby zdrowia. Wywołuje poważne obciążenie emocjonalne rodziców, pośrednio – dziecka, stawiając ich w sytuacji niejednoznaczności, nasuwającej podejrzenie, że oto ktoś, podważając zasadność i celowość starań o nauczanie indywidualne, gotów jest pozbawić ich należnych praw, skomplikować życie, uniemożliwić prawidłowy przebieg kariery szkolnej dziecka czy choćby pozbawić argumentów np. na płaszczyźnie orzecznictwa o niepełnosprawności. Inaczej mówiąc – skrzywdzić, ograniczyć zakres należnej pomocy, zaprzepaścić szansę na sensowną, „możliwą do ogarnięcia” przyszłość dziecka obiektywnie pokrzywdzonego przez los. Dzieje się tak pomimo, że każda ze stron, uczestnicząca w inicjowaniu, wnioskowaniu i orzekaniu o konieczności nauczania indywidualnego kieruje się wyłącznie dobrem dziecka. Jak to jest więc możliwe, aby pojęcie dobra miało tak dużą i zróżnicowaną pojemność? Poniższa, wysoce subiektywna wypowiedź wywoła prawdopodobnie bardzo sprzeczne odczucia, co w części jest jej intencją. Wydaje się jednak, że bezpieczne i sensowne poruszanie się po grząskim gruncie przepisów, mechanizmów psychologicznych, wymogów i potrzeb organizacyjnych i ekonomicznych osób i instytucji, a także przyzwyczajeń, nie jest możliwe bez próby zrozumienia i odniesienia się do całokształtu zjawiska. Nauczanie indywidualne ma już swoją historię. Zgodnie z moją wiedzą (liczę na ewentualne sprostowania) początkowo było przewidziane jako forma wspomagania uczniów napotykających na niemożliwe do przezwyciężenia przeszkody w dotarciu do szkoły, jak również w uczestniczeniu w zajęciach z tytułu głębokiej niepełnosprawności fizycznej lub poważnego, długotrwałego naruszenia stanu zdrowia („ciężka choroba”). W praktyce było ono przyznawane w pojedynczych przypadkach, zgodnie uznawanych jako bezwzględnie wymagających takiej właśnie formy pomocy ze strony państwa. Wydaje się, że tak sformułowanym przepisom część uczniów chorych i niepełnosprawnych, ale uczęszczających do szkoły, zawdzięcza możliwość prawidłowego rozwoju psychospołecznego oraz zdobycia relatywnie wysokiego poziomu wykształcenia i kwalifikacji zawodowych z racji uczestnictwa w intensywnym, pełnowymiarowym i pełnozakresowym programie edukacyjnym. Oni są wśród nas. Z drugiej strony, prawdopodobnie, pewna grupa uczniów i ich rodzin była pozostawiona samym sobie, nie korzystając z możliwości wspomagania w procesie kształcenia i wychowywania w stopniu adekwatnym do trudności i ograniczeń, z jakimi borykała się z tytułu problemów zdrowotnych i niepełnosprawności. W myśl aktualnie obowiązujących przepisów (Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 12.02.2001 oraz 29.01.2003 w sprawie orzekania o potrzebie kształcenia specjalnego i indywidualnego nauczania dzieci i młodzieży oraz wydawania opinii o potrzebie wczesnego wspomaganie rozwoju dziecka a także szczegółowych zasad kierowania do kształcenia specjalnego lub indywidualnego nauczania) z nauczania indywidualnego korzystać mogą wszyscy uczniowie, których stan zdrowia, zgodnie z dostarczoną dokumentacją lekarską (zaświadczenie o stanie zdrowia), uniemożliwia lub znacznie utrudnia uczęszczanie do szkoły. W praktyce dzieje się tak, że coraz więcej rodziców wnioskuje o przyznanie tej formy nauczania i coraz większa grupa uczniów jest nią objęta. Coraz częściej formułowane są też opinie, że obecny stan rzeczy jest niepokojący: stanowi zagrożenie dla powszechnie akceptowanych standardów pomocy psychologiczno-pedagogicznej oraz utrwala nawyk poszukiwania rozwiązań innych problemów (indywidualnych i systemowych np. rodzinnych; psychologicznych, ekonomicznych czy organizacyjnych) w tym właśnie obszarze. Co powoduje, że rodzic pojawia się jako klient poradni psychologiczno-pedagogicznej w sprawie nauczania indywidualnego dla swojego dziecka? Z mojej wieloletniej praktyki zawodowej w służbie zdrowia oraz doświadczeń w pracy w systemie oświaty i orzecznictwa o niepełnosprawności wynika, że przyczyny bywają różnorodne i często bardzo złożone. Zawsze punktem wyjścia jest naruszenie stanu zdrowia dziecka na płaszczyźnie somatycznej lub w sferze emocji i zachowania. W odniesieniu do części przypadków to naruszenie jest tak oczywiste w aspekcie znacznych ograniczeń lokomocyjnych, osłabienia fizycznego, poważnego w skutkach zagrożenia infekcjami, przypadkowymi urazami czy dużym prawdopodobieństwem konieczności częstego udzielania specjalistycznej pomocy, że lekarze, rodzice, organ orzekający (poradnie psychologiczno-pedagogiczne) i wykonawczy (szkoły) nie są w stanie wskazać na inny, bardziej uzasadniony sposób rozwiązania problemu edukacyjnego. Nauczanie indywidualne jest w takiej sytuacji złem koniecznym, ale też prawdziwym dobrodziejstwem. Połączone z życzliwymi, wspierającymi postawami środowiska szkolnego wobec dziecka i jego rodziny, oraz odpowiedzialnymi i zaangażowanymi postawami samych rodziców, pozwala realizować dostępny program edukacyjny i borykać się z problemami, jakie życie niesie, bez nadmiernego poczucia krzywdy, zagrożenia czy opuszczenia. Problem zaczyna się w odniesieniu do coraz częstszych przypadków „z pogranicza”. O ubieganiu się o nauczanie indywidualne decyduje wtedy nie tyle obciążenie przewlekłą chorobą czy niepełnosprawnością , co ich konsekwencje dla funkcjonowania dziecka, rodziny i środowiska szkolnego. Czasem o podjęciu takich starań decyduje nie problem zdrowotny jako taki, lecz towarzyszące zaburzenia rozwojowe, będące same w sobie źródłem trudności w nauce i/lub funkcjonowaniu dziecka na terenie szkoły, w grupie rówieśniczej itp. Nauczanie indywidualne jest wówczas traktowane jako sposób na rozwiązanie problemów dydaktycznych i/lub wychowawczych a także jako forma dostosowania wymagań edukacyjnych czy sposób na bezkolizyjny przebieg kariery szkolnej (spadek ryzyka niepromowania). Realizowana wtedy polityka „mniejszego zła”, polegająca na zabieganiu o wdrożenie nauczania indywidualnego, wydaje się być często wyrazem doświadczanego poczucia bezradności. Bezradności i lęku o bezpieczeństwo i zdrowie dziecka, jego dobre samopoczucie fizyczne i psychiczne, a również o zdolność poradzenia sobie z szerokim zakresem problemów takich jak np. nauka, odpowiednie oceny czy pozycja w grupie rówieśniczej. Ale poczucia bezradności doświadcza nie tylko rodzic i nie tylko w konfrontacji z własnymi uczuciami i myślami dotyczącymi gorzej funkcjonującego dziecka. Zdarza się coraz częściej, że bywa ono udziałem innych osób (nauczyciela, pedagoga szkolnego, dyrektora szkoły czy pracowników poradni psychologiczno-pedagogicznej) zaangażowanych w pracę z dzieckiem i obciążonych stwarzanymi przez nie problemami. Fakt, że to właśnie one „nie widzą innego wyjścia jak nauczanie indywidualne” powoduje, że przez pryzmat tego przeświadczenia zaczynają na problem patrzeć i rozumieć go również rodzice. Większość z nich odbiera takie stanowisko jako jednoznaczną informację odnośnie poziomu możliwego zaangażowania osób i instytucji w pracę z ich problemowym dzieckiem i, niezależnie od własnych potrzeb i oczekiwań, godzą się z tą swoistą odmową. Idą więc do lekarza specjalisty i proszą o wydanie zaświadczenia „z dopiskiem, że nauczanie jest konieczne”. Nie rozumieją emocji tych lekarzy, których stanowisko w sprawie form pomocy dla dziecka jest odmienne niż osób kierujących. Czują się niezrozumiani i pokrzywdzeni. Kontynuują starania u innych lekarzy, najczęściej do skutku. Część rodziców, motywowanych własnymi lękami, niepokojami i rozterkami, przyjmuje sugestie dotyczące możliwości nauczania indywidualnego jako optymalne rozwiązanie złożonego problemu życiowego i głęboko się z tym pomysłem identyfikują. To spośród tej grupy wywodzą się rodzice, którzy następnie uporczywie, na przestrzeni lat, zabiegają o kolejne orzeczenia w sprawie nauczania indywidualnego, zatracając całkowicie zdolność otwierania się, wespół z dzieckiem, na wszelkie alternatywne oferty w zakresie leczenia, pomocy psychologiczno-pedagogicznej czy dostępnych form kształcenia. Członkowie każdego zespołu orzekającego znają takie właśnie przypadki. Znamy też to charakterystyczne uczucie obciążenia jakie towarzyszy nam, psychologom, gdy te przypadki trzeba, w celach kontrolnych, diagnozować, przeprowadzać kolejne rozmowy, prezentować przypadek na zespole orzekającym, wreszcie orzekać. Z góry wiadomo, że wszystko, już na wejściu, będzie „przemawiało” za kontynuacją nauczania indywidualnego, każdy element będzie potwierdzać niezdolność dziecka i systemu do przestrukturowania a rozmiar problemów, ze względu na które przyznano nauczanie indywidualne paradoksalnie – poszerzy się. Mimo to, a może – właśnie dlatego, oczekiwania wobec skądinąd nieskutecznego, a więc- chciałoby się powiedzieć - złego rozwiązania, jakim jest nauczanie indywidualne, wcale nie maleją. Tylko, że o ile wcześniej nauczanie indywidualne miało być rozwiązaniem istniejącego problemu i sposobem na wypracowanie czegoś pozytywnego, o tyle teraz jest to głównie obrona przed jego negatywnymi konsekwencjami . Znany i sprawdzony sposób na doświadczanie, często złudnego, poczucia bezpieczeństwa, ochrona przed lękiem i przeciążeniem związanym z podejmowaniem decyzji i ponoszeniem odpowiedzialności. Inicjatywność własna rodziny zostaje zredukowana do minimum lub znacznie ograniczona, odpowiedzialność staje się domeną osób z zewnątrz (za przyjście na zajęcia, ich właściwe przeprowadzenie z uwzględnieniem kondycji dziecka, efekty pracy z uczniem itp,). Osoby te jednak w pewnym momencie po prostu znikają, natomiast nierozwiązany problem – pozostaje. Świadomość opisywanych zjawisk i związanych z nimi zagrożeń nie ułatwia podejmowania konkretnych decyzji. Alternatywą byłaby, w części przypadków, terapia systemu rodzinnego z uwzględnieniem negatywnych skutków zainicjowanego procesu inwalidyzacji połączona z pracą nad otwieraniem się instytucji na specyficzne potrzeby dzieci kierowanych do nauczania indywidualnego. Postulowane przez władze oświatowe rozmowy, mające na celu uświadomienie pomysłodawcom i wnioskodawcom negatywnych konsekwencji indywidualnego nauczania, nie spełniają pokładanych w nich nadziei. Do uzyskania zmiany stanowiska (oczekiwań) wobec nauczania indywidualnego konieczne jest bowiem wypracowanie pogłębionego poczucia, również prawnej, odpowiedzialności, dostępu do alternatywnych rozwiązań, budowanie poczucia bezpieczeństwa, związanego z nim zaufania i gotowości podejmowania ryzyka. Powyższe wymaga, obok delegacji administracyjno – ekonomicznych, również, czasu, profesjonalizmu terapeutycznego i zaangażowania, czym nie zawsze dysponujemy. Potrzebne jest jednak jeszcze coś więcej – wspieranie się w ramach szerokiego systemu (lekarze, dyrektorzy szkół i nauczyciele, psycholodzy i pedagodzy, zaangażowani w pracę z dzieckiem i jego rodziną). Z problemami rodziny, pozostającej w kwestii kształcenia dziecka w sytuacji silnej zależności i pod silną presją towarzyszących im obaw i nadziei, musi zderzyć się „rzeczywistość silniejszego”. W rzeczywistości tej nie może zabraknąć jednoznacznych przekazów co do standardów orzekania o potrzebie nauczania indywidualnego, sprawnych procedur, kładących większy nacisk na rolę rodziców w szerszym uzasadnieniu podejmowanych starań (dokumentacja medyczna do wglądu, szczegółowa, nie budząca wątpliwości opinia specjalisty) oraz większej jasności w sprawie motywacji nauczycieli i instytucji oświatowych do realizacji takiej formy kształcenia. Jednak sprawą zasadniczą wydaje się być dostępność do takich form opieki i pomocy profesjonalnej, która pozwoli na pogłębioną diagnozę mechanizmów decyzyjnych oraz bardziej na przepracowywanie zjawisk problemowych, aniżeli dystrybuowanie świadczeń z obszaru administracyjno – ekonomicznego czy socjalnego. W odniesieniu do dzieci chorych czy niepełnosprawnych często nie jest to możliwe bez dodatkowego wysiłku kierowanego na poszerzanie wiedzy medycznej, m.in. poprzez rzeczywisty, oparty na poszanowaniu i wzajemnym zaufaniu kontakt z lekarzami i poradniami specjalistycznymi. Konieczne jest również, obecnie głównie poprzez samokształcenie, poszerzanie wiedzy z zakresu psychologii klinicznej wieku rozwojowego, somatopsychologii oraz defektologii. Osobiście, w trakcie bez mała 25 – letniej pracy zawodowej, poznałam wiele dzieci, które, wyposażone w orzeczenie o potrzebie indywidualnego nauczania, latami przesiadywały w domu tracąc, z roku na rok, szanse na normalną przyszłość. Osoby uczące, niezależnie od przeżywanych dylematów, nie podejmowały wprost dyskusji na temat niestosowności, czy wręcz szkodliwości, takiej formy nauczania w stosunku do konkretnych dzieci, mimo, że były tego naocznymi świadkami. Dziecko nie miało nic do powiedzenia. Rodzina nie dostrzegała alternatywnych rozwiązań. Jako konsekwentny zwolennik, z perspektywy psychologa poradni zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży, daleko posuniętej ostrożności w kwestii nauczania indywidualnego, musiałam nauczyć się żyć, wespół z koleżankami, z wyraźnymi oznakami ostracyzmu zawodowego. Obecnie, jako psycholog poradni psychologiczno – pedagogicznej, czuję potrzebę podjęcia rozmowy na ten temat, bo bliższe jest mi poczucie zrozumienia i szacunku dla obu tych środowisk. Do podzielenia się powyższymi uwagami skłoniła mnie również zaskakująca informacja, że 2 nauczycielki z podsądeckiej szkoły poprosiły o przeanalizowanie zasadności kontynuacji nauczania indywidualnego jednego ze swych podopiecznych. I mimo, że nie zostały wysłuchane, pomyślałam – warto! A więc, dlaczego nie?
ANEKS
I. Trudności i dylematy, na jakie natrafiają w związku z kwalifikacją do nauczania indywidualnego: 1. władze oświatowe - odpowiedzialność za merytoryczną poprawność decyzji i dystrybucję środków finansowych, - zabezpieczenie potrzeb edukacyjnych dzieci i młodzieży zgodnie z przepisami i adekwatnie do ich potrzeb, - dbałość o obraz władzy w oczach obywateli i społeczności lokalnej. 2. dyrektor szkoły - zabezpieczenie potrzeb edukacyjno – wychowawczych wszystkich dzieci adekwatnie do ich psychofizycznych możliwości, - odpowiedzialność za ich prawidłowy rozwój i bezpieczeństwo, - problemy organizacyjne, m.in. terminowy przydział zadań, zabezpieczenie potrzeb etatowych nauczycieli, - odpowiedzialność za zgłaszane problemy wychowawcze (np. skargi nauczycieli, uczniów i rodziców), - zwiększone poczucie odpowiedzialności w stosunku do dziecka niepełnosprawnego, chorego lub zaburzonego, przy często niesatysfakcjonującym poziomie współpracy ze specjalistami. Przewlekły stres i frustracja spowodowane ponoszeniem tej odpowiedzialności w odniesieniu do bezpieczeństwa dziecka i wyników procesu edukacji. - podlegająca ocenie innych umiejętność radzenia sobie z sytuacjami potencjalnie konfliktogennymi. 3. nauczyciel - bezpośrednia odpowiedzialność za dzieci na płaszczyźnie bezpieczeństwa fizycznego, procesu edukacji i zjawisk wychowawczych, - poczucie zagubienia i bezradności: nie radzi sobie z uczniem, nie wie, jak z nim postępować, jak oceniać, czego wymagać w kwestii nauki i zachowania- rzutujące na jego samoocenę i poczucie profesjonalizmu, - obciążenie emocjami rodziców dziecka chorego, niepełnosprawnego lub dysfunkcyjnego, ich oczekiwaniami i reakcjami, co czasem skłania go do koncentrowania się bardziej na unikaniu problemów i trudności, niż wypracowywaniu strategii postępowania i pracy nad problemem, - skargi i oczekiwania innych dzieci i rodziców, - problemy związane ze sposobem oceniania ucznia mniej wydolnego na forum klasy, rozterki dotyczące klasyfikowania (dużo mniejsze przy wdrożonym nauczaniu indywidualnym), - poczucie zagrożenia, lęk przed np. wystąpieniem objawów chorobowych i koniecznością świadczenia pomocy, - zmęczenie (np. uczeń z ADHD), - potrzeba bycia dobrym, empatia i opiekuńczość, - identyfikacja z rodzicami dziecka. 4. lekarz - często nie ma wglądu w całokształt problemu dziecka np. nie otrzymuje pełnych lub rzetelnych informacji ze szkoły, poradni psychologiczno – pedagogicznych, rodziców dziecka, - nie jest precyzyjnie zorientowany w problemie, np. myli douczanie z nauczaniem, - bywa wprowadzany w błąd odnośnie zapotrzebowania („ppp widzi taką konieczność i prosi ...”) lub przesłanek („konieczne, żeby dziecko mogło nadrobić zaległości”), - ma potrzebę udzielenia jakiejś formy pomocy, szczególnie w odniesieniu do przypadków przewlekle leczonych, dzieci przyjeżdżających z odległych miejscowości itp., - nie radzi sobie z obciążeniem psychicznym wywołanym postawami rodziców dziecka, - doświadcza dylematów związanych z działaniami pomocowymi świadczonymi przez inne osoby i instytucje. 5. psycholog - niedostatek wiedzy w odniesieniu do zagadnień medycznych, oraz specyficznych zagadnień psychologicznych (np. neuropsychologia, somatopsychologia, psychologia kliniczna wieku rozwojowego), - trudności we współpracy z lekarzami specjalistami (przepływ informacji, ich szczegółowość i adekwatność, konflikt kompetencji), - nakładanie się problemów zdrowotnych, socjalnych, psychologicznych, organizacyjnych, życiowych i in. - potencjalny konflikt ról (świadczenie pomocy psychologicznej – orzecznictwo), - potencjalny konflikt lojalności (potrzeby dziecka, rodziny, szkoły, poradni i in.), - ograniczony dostęp do alternatywnych form pomocy psychologiczno – pedagogicznej, skutkujący poczuciem bezradności i poczuciem winy, - koncentracja na pomocy doraźnej lub długofalowej, - trudności z włączaniem dziecka w pracę nad problemem (faktyczny priorytet celów i potrzeb), - problem „zjawisk negatywnych” jak np. podejrzenie niekompetencji, nieuczciwośći zachowania manipulacyjne osób działających na rzecz nauczania indywidualnego, - stopień zaangażowania, - charakter i zakres ponoszonej odpowiedzialności, - presja czasu, ograniczenia czasowe, - zdolność radzenia sobie z negatywnymi, osobistymi i społecznymi, konsekwencjami zajmowanego stanowiska i podejmowanych decyzji, 6. matka (rodzice) - potrzeba sprawowania bezpośredniej opieki nad chorym czy niepełnosprawnym dzieckiem, częstego kontaktu z nim (czasem matki lękowe, nadopiekuńcze), - problemy życiowo – organizacyjne, wywołujące poczucie przeciążenia lub niewydolności, - wyraz bezradności wobec doświadczanych lub przewidywanych trudności w procesie edukacji i socjalizacji dziecka, - sposób na poczucie większej kontroli nad procesem kształcenia, - chęć dostosowania wymogów programowych do pomniejszonych możliwości edukacyjnych dziecka (lęk przed niepowodzeniami szkolnymi, złymi ocenami, niepromowaniem), - sposób na rozwiązanie własnych problemów (osobistych, psychologicznych), - wyraz szerszych oczekiwań i związanych z nimi działań np. powiązanie z procesem orzekania o niepełnosprawności dziecka w kontekście stwierdzenia potrzeby sprawowania stałej opieki i pielęgnacji, opieka socjalna, sprawy sądowe itp. 7. DZIECKO - lęki i obawy związane ze stanem zdrowia i sprawnością, - utrudnienia (zaburzenia) w sferze kontaktów interpersonalnych, - urazowe doświadczenia w relacji z osobami uczącymi i/lub innymi dziećmi, - trudności i niepowodzenia szkolne, - nerwicowa struktura osobowości, obniżona odporność na stres, - postawy lojalnościowe wobec osób zabiegających o przyznanie nauczania indywidualnego.
II. Potencjalne negatywne konsekwencje nauczania indywidualnego:
- niemożność lub poważne utrudnienia w realizacji pełnego programu nauczania w odniesieniu do wszystkich przedmiotów, - braki programowe, - ograniczenia przy wyborze szkół i kierunków kształcenia związane z niedostatkami procesu edukacji, - zawężenie zakresu zainteresowań poznawczych, - utrwalająca się bierność, niechęć do podejmowania wysiłku fizycznego i umysłowego, uwiąd zdrowej inicjatywności, otwartości na nowe doświadczenia i dynamizmu życiowego, - ubóstwo doświadczeń społecznych, skutkujące zaburzeniami procesu socjalizacji, - postępująca izolacja społeczna, - przesadna, utrwalająca się koncentracja na stanie zdrowia i niepełnosprawności, nawyk funkcjonowania poniżej potencjalnych możliwości, - ograniczenie zakresu i charakteru podejmowanych aktywności, - wadliwe konstruowanie się obrazu siebie, samooceny i poczucia własnej wartości, - neurotyzacja osobowości, pogotowie frustracyjne, obniżona zdolność radzenia sobie z sytuacjami psychologicznie trudnymi, obniżona umiejętność rozwiązywania problemów i adaptowania się do nowych sytuacji, niedorozwój zdolności asertywnych i umiejętności samodzielnego kierowania własnym życiem.
|